Nie sprowadzaj nas cudem na Ojczyzny łono,
Ni przyjaźnią angielską, ni łaską anielską.
Jeśli chcesz nam przywrócić ziemię rodzicielską,
Nie wracaj darowanej. Przywróć zasłużoną.
Nasza to wielka wina, żeśmy z Twoich cudów
Nic się nie nauczyli. Na łaski bezbrzeżne
Liczyliśmy, tak pewni, jakby nam należne,
Aby nas wyręczały z Jej należnych trudów.
Za bardzośmy Ojczyznę kochali świętami.
Za bardzośmy wierzyli, że zawsze nad Wisłą
Cud będzie czekał na nas i gromy wytrysną
Z niebieskiej maginockiej linii ponad nami.
I co dzień szliśmy w pobok Niej – tak jak przechodzień
Mija drzewo, a Boga w drzewie nie pamięta.
A Ojczyzna codziennie przecież była święta,
A Ona właśnie była tym cudem na co dzień.
Spraw, by wstała o własny wielki trud oparta,
Biała z naszego żaru, z naszej krwi czerwona,
By drogo kosztowała, drogo zapłacona,
Żebyśmy już wiedzieli, jak wiele jest warta.
By już na zawsze była w każdej naszej trosce
I już w każdej czułości, w lęku i rozpaczy,
By wnuk, zrodzon w wolności, wiedział, co to znaczy
Być wolnym, być u siebie – Być Polakiem w Polsce.
Modlitwa Mariana Hemara to utwór na wskroś narodowy w swej wymowie i pełen ducha narodowego, jakby rzekł niejeden przedwojenny aktywista, mimo iż autor był raczej piłsudczykiem i obracał się w towarzystwie skamandrytów czy środowiska Wiadomości Literackich. Napisany nie we Lwowie czy w Warszawie, ale daleko?. w Aleksandrii, podczas ucieczki z zajmowanej przez niemieckiego oprawcę Polski. Stąd może dlatego ta konwersyjna, wręcz peregrynacyjna osnowa jaka go otacza, łatwo przyszła Hemarowi, gdyż pisał z oddali. Ale pozostawmy na razie nostalgię, emigracyjne oddalenie i Mickiewiczowskie aluzje „Modlitwy” i pozostańmy przy nadzwyczaj krytycznym, jak rzekłem, a to również oznacza wysoce „narodowym” charakterze tego pięknego utworu. Hemar jako satyryk miał nie tylko cięte i ostre pióro, ale i niewątpliwie jasne i wyostrzone spojrzenie na polską rzeczywistość nie tylko powojenną, ale i przedwojenną.
Tutaj jednak nie posłużył się zgrabną i błyskotliwą satyrą, co miał w zwyczaju czynić choćby już na łamach „Cyrulika Warszawskiego”, ale „Modlitwę” przybrał w bardzo poważne tony, wręcz sakralnego i nieco żałobnego patosu. To w przypadku „piewcy Lwowa” czy autora kabaretowych form forma nietypowa. Można by rzec, iż czas nie służył satyrze, bo czasy nadchodziły okrutne, zwłaszcza dla polskich żydów (warto dodać, iż Hemar przechrzcił się w 1935 na wiarę katolicką), a gestapo zwłaszcza rychło przypomniało sobie o Hemarze za jego literacki wybryk pt. „Ten wąsik”, który skończył się nieomal skandalem dyplomatycznym w latach 30-tych. Ale to z pewnością nie jedyny powód owej powagi i religijnej zadumy „Modlitwy”?. Ojczyzna i patriotyzm zawsze należały do najważniejszych tematów twórczości tego „Polaka ochotniczego” jak siebie sam określał, ale tutaj wyraźnie nabiera charakteru sacrum. Poeta przypomina o faktycznej świętości „Ojczyzny”, piętnuje sanacyjne mamienie Polaków łechtającymi dumę narodową mitami i sentymentalizmem.
„Za bardzośmy Ojczyznę kochali świętami.
Za bardzośmy wierzyli, że zawsze nad Wisłą
Cud będzie czekał na nas i gromy wytrysną
Z niebieskiej maginockiej linii ponad nami.”
Jakby chciał post factum przyznać o tej nieszczęsnej dla Polski zmianie przedwojennego paradygmatu, gdzie racjonalne umiłowanie Ojczyzny zastąpiono tylko z formy patriotycznym, dość kiepskim spektaklem wpajania społeczeństwu atrakcyjnych wyobrażeń narodowej mitologii, które tak naprawdę oddalały od rzeczywistej Polski i jej problemów. Być może dlatego już na początku Modlitwy pojawia się Mickiewicz i tu zdziwienie, Mickiewicz wyraźnie odrzucony: „Nie sprowadzaj nas cudem na Ojczyzny łono”. Marian Hemar chociaż się modli, to nie prosi o łatwy, mechaniczny cud, jak z pewnością wielu, ale „Jeśli chcesz nam przywrócić ziemię rodzicielską,\Nie wracaj darowanej. Przywróć zasłużoną.”
Żeby docenić świętość i wartość ojczyzny, to trzeba sobie na nią zasłużyć, zapracować i okupić nielekką zazwyczaj daniną, jaką każdy z nas winien być obłożony. W nietypowy dla siebie sposób, jak już zaznaczyliśmy, demaskuje Hemar jakąś wręcz romantyczną, ślepą wiarę w skutki zawołania „za wolność waszą i naszą”, co miało przynieść Polsce we wrześniu 1939 roku zbawienne zapewnienia sojuszniczej pomocy ze strony Anglii i Francji. Tak jakby poeta chciał na boku powiedzieć wprost, iż jeżeli sami nie wywalczymy i nie obronimy własnej ojczyzny i jej godności, to zapewne nikt za nas tego nie zrobi.
Hemar, przybierając szaty podmiotu zbiorowego, bije się w piersi za siebie i rodaków i wcale nie w bałwochwalczy, idealistyczny sposób, co niekiedy mu się zarzuca, ale w bardzo surowy i samokrytyczny sposób pisze o spowszednieniu nam Polski. Ilustruje ponadto to w poetycki sposób porównania: przechodzimy koło naszej ojczyzny, jak obok jakiegoś drzewa, o którym zapomnieliśmy, iż jest emanacją nie tylko natury, ale przede wszystkim Boga. Kaja się za to, iż podziwiamy Ojczyznę w kategoriach jakiegoś abstrakcyjnego konstruktu, który nam spowszedniał i ożywiamy go na czas świętowania i patriotycznego uniesienia.
Poprzez te niekiedy gorzkie stwierdzenia, podmiot niejako tłumaczy nieszczęścia jakie spadły na Polskę, aby dokonało się swoiste narodowe katharsis i wartość Ojczyzny wzrosła na nowo do najwyższych: „By drogo kosztowała, drogo zapłacona,\Żebyśmy już wiedzieli, jak wiele jest warta.\By już na zawsze była w każdej naszej trosce\I już w każdej czułości, w lęku i rozpaczy,”
Wiemy, że Marian Hemar nigdy już do ojczyzny fizycznie nie powrócił. Swoje powody określał rozmaicie, jak choćby w ciekawym wierszu „Trzy powody”, gdzie najczęściej wskazywał na bezpowrotną utratę Lwowa i nową PRL-owską rzeczywistość:
„Gdy mi ubecki stempel
Twarz w paszporcie poplami-
Jakże ja stanę kiedyś
Przed mymi pradziadami,
Co powiem, gdy pytać będą
Z ironią i zgryzotą:
To na toś ty od nas odszedł?
By tak dać się strefnić? To po to?”
Być może jednak wciąż czekał na tę idealną wartość Ojczyzny, która nie ulegnie już dewaluacji, jak pisał w „Modlitwie”. Dla niego niewątpliwie najważniejszą ojczyzną był rodzimy Lwów, nim tak naprawdę żył i jego najbardziej kochał. „Modlitwa” więc w tym kontekście jest jakby uwerturą do studium ojczyzny i jej wartości. Ten głęboki i racjonalny patriotyzm „Modlitwy” zachwycił już samego Wierzyńskiego, kiedy pisał o jego szczerej i rzetelnej polskości?. Dla przypomnienia dodajmy, iż wiersz ten ukazał się w tomie „Dwie Ziemie Święte”, ale aktualność jego się nie wyczerpała.