Nie bez kozery wielki apologeta sienkiewiczowskiej twórczości hrabia Stanisław Tarnowski od razu dostrzegł we współczesnym sobie arcypisarzu nie tylko największego twórcę, księcia polskiej powieści, ale również i Wielkiego Pedagoga. Kiedy czytamy więc jego słowa o publikowanej powieści “Ogniem i mieczem”:
“Każdy ojciec szczęśliwy będzie, jeżeli syn czytać będzie z zapałem, bo znajdzie w tym dowód, że chłopcu do wyobraźni i do serca przemawia to, co szlachetne: honor, poświęcenie, obowiązek, waleczność, miłość ojczyzny, wiara…”
Mamy wrażenie, że przed kilku jeszcze miesiącami uczestniczyliśmy w swoistym deja vu pryncypialnego sporu o należyte miejsce i recepcję sienkiewiczowskiej twórczości w literackim i formacyjnym kształtowaniu pokoleń młodych Polaków. Wydawałoby się, iż do nie tak dawna spór o godne miejsce twórczości Sienkiewicza w kanonie lektur pobrzmiewał już li tylko w dywagacjach historyków literatury, opisujących fenomen ówczesnego starcia dwóch ideowych szkół. Ale dziś chyba nieoczekiwanie dla wszystkich, a zwłaszcza polonistów, o geniusz Sienkiewicza nie spierali się już tylko Stanisław Brzozowski, Aleksander Świętochowski, Adolf Nowaczyński, Wacław Nałkowski czy Witold Gombrowicz, ale zaangażowana została niemal cała współczesna Polska: zarówno ta czytająca jak i nie, polityczna i polonistyczna, zorientowana bardziej lub mniej; oto nagle każdy chciał się opowiedzieć po którejś ze stron, wziąć udział w “literackiej” dyspucie, jaka nawiedziła niespodziewanie Polskę. W upowszechnionej, spopularyzowanej dyspucie literackiej, która wyszła poza opłotki polonistycznych gabinetów i sal wykładowych, przypomniała nam spór o Sienkiewicza z początków wieku. W tym ogólnonarodowym dyskursie po trosze moja skromna osoba stała się zaangażowanym aktorem i jednocześnie stroną sporu, który zarówno jako polonista, nauczyciel, ale i parlamentarzysta odpowiedzialny za sprawy edukacji nie mógł obojętnie stać z boku. Źródłem sporu stał się kolejny, nie zrealizowany de facto nigdy projekt zmian w kanonie lektur, który do dziś w niewyjaśnionych okolicznościach opublikowała “Gazeta Wyborcza”. Największy spór jednak powstał już nie tyle przy faktycznie dyskusyjnej propozycji lektury Dobraczyńskiego, czy próbie ograniczenia Witkacego czy Gombrowicza, ale oburzenie wyrażano też przy powrocie do takiej ilości tekstów Sienkiewicza, na jakie zasługiwał od lat najwybitniejszy nasz powieściopisarz. W poprawnościowej histerii, jaka ogarnęła niektóre tzw. opiniotwórcze ośrodki usiłowano przeciwstawić jakże gatunkowo i fenomenologicznie odmienną twórczość Gombrowicza recepcji i geniuszowi Sienkiewiczowskiej prozy. To pierwsze, jakże rażące nadużycie w powierzchownym podejściu porównawczym. Oczywiście podpierano się historią literatury i klasycznym już sporem nowoczesności z Sienkiewiczem, niestety jednak, jak zazwyczaj bywa w takich przypadkach, opacznie lub dosłownie odczytywano kontrowersyjne tezy Gombrowicza ustosunkowujące się do tradycji sienkiewiczowskiej w polskiej historii literatury. Osobiście biorąc udział w publicznej debacie w krakowskiej księgarni “Pod Globusem” z prof. Jerzym Jarzębskim, senatorem Jarosławem Gawinem i Sławomirem Sierakowskim doświadczyłem jak pobieżnie i z uległością wpisują się adwersarze Sienkiewicza w pozycję totalnej krytyki, szukając natchnienia w upraszczanym poglądzie Gombrowicza. Nawet tak słynny gombrowiczolog – jak prof. Jerzy Jarzębski na moment się nie zawahał się kontynuując ten nurt myślenia, mimo iż na pewno wiedział o specyficznym stosunku Gombrowicza do Sienkiewicza, którego krytyka była dalece emocjonalna podszyta podziwem i – rzekłbym – swoistą zazdrością. Nie wspominając już o zastanawiającej ewolucji stosunku Gombrowicza do Litwosa, kiedy ten pierwszy pod koniec swojego życia wyznał zaskakująco w swym ostatnim wywiadzie dla “Tygodnika Powszechnego”: “Dziś staję się coraz bliższy Sienkiewicza i coraz dalszy Simone Weil.”.
Jednakże spór, jaki wtedy wybuchł, podgrzewany przez komercyjne media miał też, pamiętajmy, naturę ideową. Świadczył nie tylko o stosunku do polskiej tradycji literackiej, estetyki literackiej, ale koncepcji wychowawczej i aksjologii, jaką się chce zaproponować młodzieży.
Oto ówczesny minister edukacji Roman Giertych, kilka miesięcy po objęciu resortu, kontestując dotychczasowy kształt kanonu lektur, zakwestionował rozwiązania, jakie rozpoczęły się już za ministra Mirosława Handkego i były podtrzymywane przez kolejnych ministrów edukacji. Otóż rozporządzenie ministra Handkego u progu reformy edukacji w 1999 r. było zabójcze dla twórczości Sinkiewicza i pustoszące minimalny kontakt ucznia z Sienkiewiczem; i tak – przypomnijmy- minister Handke w rozporządzeniu z dnia 15 lutego 1999 r. w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego ograniczył jedyną w całości lekturę powieści Sienkiewicza „Quo Vadis” lub inną powieść historyczną do li tylko szkół zawodowych, dodając do wyboru chyba na wszelki wypadek fragmenty „Ogniem i mieczem”. W technikum i liceum dla Sienkiewicza nie znaleziono miejsca (!), sugerując mimowolnie, iż proza naszego powieściopisarza przynależna jest mentalności polonistycznej uczniów szkół zawodowych. Co gorsza, nie tylko sklasyfikowano twórczość Sienkiewicza, jako przynależną szkołom zawodowym, tzw. szkołom ponadpodstawowym nie kończącym się maturą, ale nie znaleziono dla tej twórczości miejsca nawet w założeniach programowych klas o profilu humanistycznym. Jednym słowem – nie tylko zmarginalizowano Sienkiewicza, ustawiając go na półce na równi z trzeciorzędnymi literatami, ale i dalece upokorzono. Z kolei w gimnazjach pan Handke proponował jedynie wybraną nowelę Sienkiewicza, zapominając o tym, iż spod pióra Litwosa wyszły też wspaniałe powieści przygodowo-podróżnicze, jak choćby doskonała. W pustyni w puszczy, atrakcyjna swą zwartością tematyczną, aksjologiczną i przesłaniem wychowawczym wychodząc naprzeciw potrzebom czytelniczym tej właśnie grupy szkolnej. W szczątkowej – można by rzec formie – przywraca czytanie Sienkiewicza kolejny minister edukacji E. Wittbrodt w rozporządzeniu z 21 maja 2001 roku, tym razem przynajmniej proponuje się jedną z powieści historycznych do wyboru ale i tak jedynie na poziomie podstawy programowej kształcenia ogólnego liceów profilowanych bez innych szkół ponadpodstawowych. Bardziej odważnie podchodzi już do twórczości Sienkiewicza kolejna minister pani Krystyna Łybacka, w rozporządzeniu ministerialnym z 26 lutego 2002 r. łaskawie umożliwia wybór jednej z powieści Sienkiewicza w podstawie programowej kształcenia ogólnego dla liceów ogólnokształcących, liceów profilowanych i techników. Niestety również nie widzi potrzeby umieszczenia jakiegokolwiek tekstu autora „Potopu” w programie lektur dla szkół ponadpodstawowych (gimnazjach). Choć trzeba też pamiętać o pani minister Łybackiej, iż nie zawahała się wprowadzając do profilu rozszerzonego podstawy programowej „Trans-atlantyk” Gombrowicza, a dla Sienkiewicza ponownie nie było miejsca nawet w ambitnych klasach humanistycznych.
Jak już wspomnieliśmy przy okazji ministra Handkego, pierwszym ministrem edukacji, który odważnie i zdecydowanie przywraca polskiej szkole Sienkiewicza to pan Roman Giertych. Jego pierwsze rozporządzenie w tym względzie z dn. 30 listopada 2006 roku, jeszcze z dystansem potraktowane przez media przede wszystkim wprowadza w podstawie programowej kształcenia ogólnego dla szkół podstawowych i gimnazjów lekturę „Krzyżaków” jak i wybraną nowelę, a z kolei na poziomie liceów ogólnokształcących, liceów profilowanych, techników i szkół uzupełniających proponuje się dwie powieści: „Quo vadis”, „Potop”. Natomiast w kolejnym, dość słynnym z racji narosłych ataków (również ze strony premiera Kaczyńskiego) rozporządzeniu z 3 lipca br. minister Giertych uzupełnia jeszcze swoją dotychczasową listę lektur w dziale dotyczącym II Etapu Edukacyjnego klas IV-VI powieścią „W pustyni i puszczy”. Niestety ta, jak i inne propozycje spotykają się z całkowitym brakiem zrozumienia nie tylko ze strony histerycznych mediów, liberalnych ośrodków politycznych i opiniotwórczych, ale też sam premier uchylił wspomniane rozporządzenie ministra edukacji. Choć należy przyznać, iż bardziej z powodów innych zmian (np. usunięcie prozy Gombrowicza, dodanie tekstów okołopapieskich, Libery, Kossak-Szczuckiej i innych), premier Kaczyński uchylił to rozporządzenie ministra Giertycha 24 lipca. Na szczęście nowy minister Ryszard Legutko wprowadzając własne rozporządzenie w sprawie polonistycznej podstawy programowej i kanonu lektur, nie zmienił wcześniejszego kształtu propozycji tekstów Sienkiewicza, jakie wprowadził minister Giertych.
dr Marek Kawa
[1] S. Tarnowski, Z najnowszych powieści polskich, [w:] tenże, O literaturze polskiej XIX wieku, Warszawa 1977, s.771.
[2] Cyt. za: J. Pasierb, Gałęzie i liście, Poznań 1985, s. 98-99.
[3] Zob. http://www.men.gov.pl/Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 15 lutego 1999r. w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego (Dz.U. z 1999r. Nr 14, poz.129).
[4] Zob. http://www.men.gov.pl/wrapper.php/prawo/wszystkie/rozp_101.php Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 21 maja 2001r. w sprawie ramowych planów nauczania w szkołach publicznych.(Dz.U. z 2001r. Nr 61 poz. 626)
[5] zob. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 6 listopada 2003 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół.
[6] Zob. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 30 listopada 2006 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół., ‘Wątki Sienkiewiczowskie w tegorocznej batalii o kanon lektur szkolnych’